Śledząc na bieżąco zagraniczne oferty pracy można już teraz stwierdzić, na przedstawicieli jakich zawodów będzie w najbliższych latach największe zapotrzebowanie. Bez wątpienia w pierwszej kolejności potrzebni będą pracownicy służby zdrowia – od salowych i pielęgniarek aż po lekarzy najrozmaitszych specjalizacji. Medycy poszukiwani będą szczególnie w tych krajach Unii Europejskiej, które szybko się „starzeją”. Brakuje ich w wielu zagranicznych szpitalach czy domach opieki społecznej. Nic więc dziwnego, że rządy państw z niedoborem lekarzy i pielęgniarek kuszą wysokimi zarobkami, bezpłatnymi szkoleniami i możliwością szybkiego awansu.
Już teraz, szczególnie w kurortach i turystycznych mekkach, potrzebne są do pracy te osoby, które zajmują się co prawda nie medycyną w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ale również ze zdrowiem związanymi: fitnessem, masażem, zabiegami kosmetycznymi. Na pewno nie zmniejszy się zapotrzebowanie na przedstawicieli zawodów łączących się z dbałością o estetykę i piękno – fryzjerów, manikiurzystek, ale też… chirurgów plastycznych. Potrzebni będą wreszcie wykwalifikowani fizjoterapeuci oraz specjaliści do opieki nad osobami niepełnosprawnymi.
Oferty pracy w poszczególnych krajach Unii
Specjaliści rządzą
W związku z postępującą komputeryzacją, na pewno dużym wzięciem cieszyć się będą nadal informatycy, głównie specjaliści do spraw zakładania i utrzymania sieci, ale też graficy i projektanci stron internetowych. Poszukiwani będą także pracownicy branży telekomunikacyjnej. Liczyć się będzie wykształcenie i doświadczenie, jak również znajomość języków obcych. Problemów ze znalezieniem dobrze płatnej i atrakcyjnej pracy za granicą nie powinni mieć naukowcy oraz kadra akademicka.
Bez względu jednak na rozwój technologiczny i zapotrzebowanie na wysoko wykwalifikowanych pracowników, możliwości nie powinno zabraknąć także dla zwykłych robotników. Pracy fizycznej wystarczy w rozwijających się metropoliach czy ośrodkach turystycznych. Głównie tam poszukiwani będą nadal pracownicy sezonowi – od sprzątaczek i ogrodników po barmanów, kelnerów, ale też animatorów czasu wolnego czy instruktorów najrozmaitszych sportów. Bez wątpienia co roku poszukiwani będą pracownicy sezonowi chcący zbierać hiszpańskie truskawki czy francuskie winogrona. Wzrośnie ponadto zapotrzebowanie na pracowników prężnie rozwijającego się sektora budowlanego. Gdzie będziemy w najbliższym dziesięcioleciu wyjeżdżać najchętniej – wystarczy spojrzeć na dane Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej.
Ilu Polaków wyjedzie do pracy w UE (prognoza MGPiPS na 10-12 lat)
- Austria 23-123 tys.
- Belgia 14-106 tys.
- Dania 16-85 tys.
- Finlandia 6-90 tys.
- Francja 43-134 tys.
- Grecja do 12 tys.
- Hiszpania do 45 tys.
- Holandia 15-104 tys.
- Irlandia do 44 tys.
- Luksemburg 4-34 tys.
- Niemcy 195-410 tys
- Szwecja 12-102 tys.
- Wielka Brytania 25-91 tys.
- Włochy 27-93 tys.
Za granicę po pracę i lepsze życie
Nie da się ukryć, że pod względem wysokości zarobków w poszerzonej 1 maja Unii Europejskiej Polska znalazła się na szarym końcu. Nasze pensje są tak niskie, że w porównaniu do zagranicznych pracowników zarabiamy wielokrotnie mniej. Dla przykładu – w Luksemburgu pensja minimalna to 1400 euro, w Holandii 1200, w Belgii 1000, a w Polsce… 200 euro. Oczywiście można od razu podnieść argument, że utrzymanie w bogatych krajach Unii Europejskiej kosztuje znacznie więcej niż w Polsce. Nie zmienia to jednak faktu, że zwykła sprzątaczka w Wielkiej Brytanii zarabia… 1000 euro, mając zazwyczaj zapewnione zakwaterowanie i czasem wyżywienie.
Jeśli chodzi o płace minimalne, wyprzedzają nas nawet stosunkowo słabo rozwinięte Hiszpania i Portugalia, gdzie miesięcznie zarabia się najmniej około 530 i 420 euro. Wspomniane już pielęgniarki w kraju zarabiają od 800 do 1500 zł, podczas gdy we Włoszech na „dzień dobry” otrzymują minimalnie 1000 euro, rzecz jasna z realną możliwością podwyżki i przedłużenia kontraktu.
Czy opłaca się zarabiać „na czarno”? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam sumieniu Czytelnika, natomiast konsekwencje, jakie ponosi się w wyniku „wpadki”, są naprawdę poważne i być może, odstraszające. Co prawda jesteśmy już obywatelami Unii Europejskiej, w związku z czym nie ciąży nad nami widmo deportacji. Kary finansowe za nielegalną pracę są jednak tak olbrzymie, że gdy zostaniemy przyłapani, cały nasz zarobek po prostu przepadnie. W zależności od kraju, za pracę „na czarno” zapłacić można nawet do 5 tys. euro grzywny, pracodawcy zaś grozi kara kilkuletniego więzienia. Nie trzeba chyba dodawać, że osoba przyłapana na nielegalnym zarobkowaniu będzie miała w przyszłości spore problemy z ponownym podjęciem nawet legalnej pracy za granicą.
Decyzja należy do Ciebie
Wyjeżdżać czy nie – oto jest pytanie. Jeśli wziąć pod uwagę ostatnie dane Eurostatu (urzędu statystycznego UE), można się nabawić lekkiej depresji. Z informacji zebranych przez urząd wynika bowiem, że liczba osób niepracujących w Polsce przekroczyła liczbę zatrudnionych o około 400 tys. Oznacza to, że jako kraj mamy się czego wstydzić – zanotowano u nas bowiem najniższą w całej Unii Europejskiej stopę zatrudnienia (pracuje zaledwie 51,2% czynnych zawodowo Polaków, a więc w unijnym rozumieniu od 15. do 64. roku życia). Gdzie jest pod tym względem najlepiej? W absolutnej czołówce są kolejno: Dania, Holandia, Szwecja, Wielka Brytania i Austria. Polskę wyprzedzają nawet Czechy, Słowacja i Litwa…
Wyjeżdżać czy zostać…
Przede wszystkim realnie oszacować swe możliwości, wykształcenie, znajomość języka obcego. Porównać szansę rozwoju w Polsce i za granicą. Zdecydować, czy zagraniczny wyjazd przysporzy nam rzeczywistych korzyści, czy też wrócimy zadłużeni i zrezygnowani. Praca w Europie jest, ale nie dla wszystkich. Na pewno nie leży na ulicy. Trzeba się o nią dobrze postarać, a przede wszystkim wiedzieć, czego się tak naprawdę chce od życia i do czego się dąży.
Leave a Reply